rys. Ireneo |
Wypowiadając
imię Karl i dodając do tego nazwisko Lagerfeld w mojej głowie automatycznie
powstaje obraz mężczyzny
z siwymi puklami spiętymi w kucyk,
u którego tuż pod brodą pojawia się duży kołnierz. Dodam, że od razu przedstawia mi się wraz ze swą śnieżnobiałą kotką.
z siwymi puklami spiętymi w kucyk,
u którego tuż pod brodą pojawia się duży kołnierz. Dodam, że od razu przedstawia mi się wraz ze swą śnieżnobiałą kotką.
To zupełnie tak, jak wtedy gdy wypowiadasz słowo „słońce” i rysujesz w
wyobraźni masywne żółte koło z ciepłymi promieniami. Słońcem można nazywać
także coś lub kogoś innego, jednak zawsze pierwsze skojarzenie będzie takie jak
powyższe. Podobnie jest z Karlem…
Tym, dla
których Karl Lagerfeld jest trochę niezidentyfikowaną gwiazdą w układzie
słonecznym, warto wspomnieć, że to wybitnej klasy artysta, projektant jak i
dyrektor artystyczny Domu Mody Chanel. Z pochodzenia Niemiec, z zamieszkania
Francuz, Paryżanin.
Czy można go nazwać
rewolucjonistą?
Można. A przynajmniej ja go tak nazwę, gdyż swą kolekcją dla popularnej sieciówki H&M sprawił, że dzięki niemu moda nie tylko jest okraszana jego pięknem, ale także stała się trochę bliższa ogółowi, dostępniejsza.
Można. A przynajmniej ja go tak nazwę, gdyż swą kolekcją dla popularnej sieciówki H&M sprawił, że dzięki niemu moda nie tylko jest okraszana jego pięknem, ale także stała się trochę bliższa ogółowi, dostępniejsza.
To dzięki niemu utwierdzam się w przekonaniu, że moda jest sztuką i bynajmniej nie ma to jedynie związku
z ukończonym przez niego kierunkiem studiów. Karl to klasa sama w sobie. Nie ma ani jednego stroju, którego zawahałabym się założyć, ani jednego, którego chciałabym zmodyfikować, ani jednego, którego nie pragnęłabym mieć.
Szczególne miejsce na półce podziwu w
mojej głowie zasługują nieco zmodyfikowane przez projektanta żakiety. Szykowne,
a zarazem proste. Miękkie, niepodszyte płótnem, z delikatnym łańcuszkiem na
obrzeżach wszytym
w jedwabną podszewkę, z guzikami subtelnie wskazującymi na logo firmy, nieodzownymi, tak pożądanymi, a całość uwieńczają charakterystyczne kieszenie. Na wybiegu Karla Lagerfelda ukochana biel tańczy z obdarzoną podobnym uczuciem czernią. To elegancja bez nonszalancji.
w jedwabną podszewkę, z guzikami subtelnie wskazującymi na logo firmy, nieodzownymi, tak pożądanymi, a całość uwieńczają charakterystyczne kieszenie. Na wybiegu Karla Lagerfelda ukochana biel tańczy z obdarzoną podobnym uczuciem czernią. To elegancja bez nonszalancji.
Jeśli macie ochotę, sami zaproście go do swojej garderoby wybierając dodatki, stroje, choćby jedynie podobne do tych, które stworzył. I oceńcie, co według Was kryje się pod imieniem i nazwiskiem Karl Lagerfeld.
Aleksandra Solińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz