15 listopada 2015

Nie ma dymu bez ognia, nie ma mody bez Chanel




Nie sposób mówiąc o świecie mody nie wspomnieć o Coco Chanel, a właściwie Gabrielle Bonheur Chanel. Francuzce, o której jestem przekonana, że słyszał już  każdy.
rys. Ireneo
Posiadając w kosmetyczce Rouge Coco, otulając się zapachem No. 5 i otwierając pasującą do wielu stylizacji popularną chanelkę można nie tyle poczuć się modnie, ale mieć poczucie, że do świata mody weszło się z klasą światowego poziomu. Niemal każda kobieta marzy o drobiazgu powiązanym z marką jaką stworzyła. Skąd się wziął ten fenomen? Co świadczy o niebagatelnej wartości?
 Oczywistym jest, że wraz z popularnością wzrasta cena
i niektóre z produktów często są zbyt luksusowe. Nie zapominajmy jednak, że by być bliżej kanonu, nie potrzeba wydawać wszystkich zaskórniaków, a jedynie w miarę swoich możliwości kierować się owym stylem.
 Bo jak mawiała sama Coco moda przemija, styl pozostaje,
a z mody warto wybierać to, co nam przypadnie do gustu, nie to, co akurat mieć wypada.



rys. Ireneo

Wtedy dopieszczamy swoje zmysły i czujemy, że jesteśmy ubrani, a nie przebrani. Myślę, że podobnymi wartościami kierowała się sama prekursorka.
Wkroczyła z czymś nowym, nieznanym, nieokiełznanym, ale zaryzykowała i być może dzięki sile jaką emanowała nieziemskie kapelusze, spodnie i perły przekonały resztę kobiet, że warto się temu wszystkiemu przyjrzeć bliżej. Reklama dźwignią handlu, a ta kobieta była idealną reklamą własnej marki.
Gdybym żyła w czasach Gabrielle jestem pewna, że także odwiedziłabym jej atelier, bądź jedynie skrycie marzyła by stać się posiadaczką jednego z jej mistycznych kapeluszy…

Aleksandra Solińska






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz